Wytrzymałem aż 2 godziny bajdurzenia. Gdzie? W UJ.
Felieton dr Zygmunta Fury
Wybrałem się na ten kongres. ECO KONGRES. I po godzinie wyszedłem po pierwszej prezentacji – show w wykonaniu aktywistki, „ekolożki”, influencerki. Tłumaczyła się z tego określenia i powiedziała, że promuje określenie światozmieniacz. Słuchałem, jak ona i inne jej sekciarskie bratnie dusze zmieniają świat. Wszystko to znamy – tą filozofię strachu, że jest już za pięć dwunasta, że giniemy, że jest nas za dużo, że za dużo jemy – oczywiście mięsa, i znowu te krowy i świnie zgubią świat. W swoim życiu przeżyłem już chyba 2 końce świata. Raporty Klubu Rzymskiego – Granice wzrostu – na nic się nie przydały. Przeżyłem ocieplenie klimatu, wiele kontrowersji nawet wśród noblistów ale nie u tej ekolożki. Sprytnie manipulowała faktami, i dalej straszyła. W kolanie miała dziurę, chyba tam sobie dla ochłodzenia umieściła klimę… No i co jeszcze. A no to, że wychowuje dwójkę dzieci ze swoim partnerem. Chwała jej. Oraz, że jeździ samochodem. Nie powiedziała czy elektrykiem, czy na słońce, czy na wiatr. I co jeszcze? – że przejęła domek na Warmii. I co jeszcze? – że pożera kiełki, nie pożera mięsa, itd, itp. Pochwaliła się także, że jej koleżanka przerwała studia żeby walczyć o klimat. Chyba lepiej na tym wychodzi niż ciężkie studia, laboratoria, nie daj Bóg. A tu frajda, strajki klimatyczne, wesołe życie eko-hippisa. Zdzierżyłem do końca żeby wysłuchać skąd ta influencerka czerpie wiedzę – m.in. z Krytyki Politycznej, podała również inne zródła lewackich publicystów. Dotrwałem do końca jej bajdurzenia i jej transowego uniesienia. I wyszedłem… Z żalem zostawiłem na sali Audytorium Maximum (gdzie pomieści się około 1000 osób – zobaczyłem niewiele ponad 60, w tym wystraszona młódź, chyba dostała wolne w szkołach). Ubolewam, że moja uczelnia UJ, gdzie kończyłem chemię i fizykę (3 lata studiow jako drugi fakultet), broniłem doktorat z chemii, akceptuje i toleruje takie bajdurzenie bezeceństwa. no tak, UJ skręca w lewo, w lewactwo, a dalej to już skrętu kiszek można dostać. Dziwię się, że poważne instytucje – ba! – nawet fundusze do takich „eko-kongresów ” swoje trzy grosze i pieniądze chyba dorzucają… Taki UJ to nie moje klimaty, nie moje eko-klimaty. Ubolewam, że w UJ są wydziały takie, jak chemia, chemia środowiska, biologia. Taki tęczowy kogel-mogel… I już nie dziwię się, że w rankingu uczelni w świecie jesteśmy w czwartej setce. Tak sobie pomyślałem i poszedłem w miasto walnąć sobie z kolega Krzysztofem piećdziesiątkę. W cafe Magia. Ulżyło mi na chwilę. No, ale przecież w takim magicznym sztosie nie mogę ciągle się odtruwać od takich bredni. Pozostała mi moja Rada Naukowa Polskiego Klubu Ekologicznego – oby do kolejnej ekodebaty. Chcę zmieniać świat w ten sposób i Boże uchroń nas od swiatosćiemniaczy, którzy nawet w UJ się wkręcą. U nas w PKE nie – non possumus.