Ekodebata nr 10. Parki Narodowe.
Zbigniew Witkowski rozpoczął od przedstawienia problemów Parków Narodowych, które są podobne na całym świecie.
Pierwszym problemem są finanse. Niegdyś mówiło się, że to w par- kach narodowych w trzecim świecie można się zetknąć z poważnymi trudnościami finansowymi, że są one okradane przez kłusowników czy lokalną społeczność. Dzisiaj głosy o niedofinansowaniu parków narodo- wych płyną również z takich krajów jak Niemcy, Stany Zjednoczone czy Australia, gdzie również są one spychane na margines zainteresowania społecznego.
Ostatnio ukazało się bardzo obszerne opracowanie na temat finansów parków narodowych w Polsce (Babczuk, Kachniarz 2015), które warto przynajmniej przedstawić zarysie. Struktura przychodów parków narodo- wych tyko w ok. 1/3 składa się ze środków pochodzących bezpośrednio z budżetu państwa. Pozostałe ok. 67% środków finansowych pochodzi z innych źródeł, wśród których największą część (38%) stanowią przy- chody własne. Aby uzmysłowić sobie w jak trudnych warunkach finan- sowych pracuje większość parków narodowych, warto przytoczyć dane tych samych autorów pokazujące jaki procent wynagrodzeń pracowników parku pokrywa dotacja budżetowa. Okazuje się, że w parkach: słowiń- skim, tatrzańskim, babiogórskim i karkonoskim wielkość funduszu płac stanowi ponad 120% wartości dotacji. Ponadto parki: magurski, pieniński, ojcowski i roztoczański zmuszone są pokrywać swoje wydatki płacowe ze źródeł pozabudżetowych. W pozostałych 15 parkach dotacja budżeto- wa pokrywała wydatki dotyczące funduszu płac. Jedynie w kilku parkach
- w Narwiańskim Parku Narodowym, Gorczańskim Parku Narodowym, Kampinoskim Parku Narodowym, Parku Narodowym Borów Tucholskich i Poleskim Parku Narodowym wydatki płacowe mieszczą się poniżej 80% wartości
Podsumowując wnikliwą analizę budżetów parków narodowych wspo- mniani autorzy tak piszą „Jednym z symptomów niedostatecznego pozio- mu finansowania parków narodowych jest wynik finansowy netto parków narodowych. W zdecydowanej większości parków narodowych jest on wyraźnie ujemny. Oznacza to, iż przychody nie pokrywają kosztów dzia- łalności. Nie wszystkie koszty w ujęciu księgowym wiążą się jednak z wy- pływem środków finansowych. Dotyczy to zwłaszcza amortyzacji. Stąd pokusa ustalania dotacji na poziomie nie gwarantującym pełnego pokry-
cia kosztów amortyzacji. Polityka taka prowadzi jednak do dekapitalizacji majątku publicznego znajdującego się w gestii parków narodowych”.
Na dochody własne składają się dwa główne źródła – turystyka i po- zyskiwanie drewna. Niestety w Parkach Narodowych mówi się o przebu- dowie drzewostanu, co skutkuje wycinką drzew. W niektórych parkach przybiera to zastraszające rozmiary, pojawiają się głosy, że tnie się tam więcej niż w lasach gospodarczych Puszczy Białowieskiej. Jednak trzeba zrozumieć punkt widzenia dyrektora Parku Narodowego, który musi za- mknąć budżet.
Druga grupa problemów parków narodowych jest związana z udo- stępnianiem parku narodowego. Nazwa park narodowy uświadamia nam, że obszar chroniony pod tą nazwą powinien być udostępniany narodowi (społeczeństwu). Udostępnianie to przyjmuje wiele form, wśród których do najważniejszych należą: udostępnianie do celów naukowych, udostęp- nianie rekreacyjne i turystyczne, udostępnianie w celach sportowych, udo- stępnianie dla potrzeb kultu religijnego, a także udostępnianie dla służb ochrony państwa, służb ochrony zdrowia i życia turystów. Wiele z tych aktywności może powodować zagrożenie przyrody i środowiska parku.
Najpoważniejszym i najbardziej masowym zjawiskiem obserwowa- nym w parkach narodowych jest aktywność turystyczna i rekreacyjna. La- winowo rośnie ruch turystyczny w parkach narodowych. Ilość odwiedzin to kilkanaście milionów rocznie, po podzieleniu tej liczby na dwadzieścia trzy parki daje to liczbę pół miliona odwiedzin średnio na park. Trzy naj- ważniejsze z nich to:
Degradacja walorów parku i stała konieczność monitorowania szkód oraz zapobiegania postępującej degradacji. Turystyka oddziałuje negatyw- nie na wszystkie składowe krajobrazu i ekosystemów parku narodowe- go. Zgodnie z teorią wzrost natężenia ruchu powoduje wzrost zagrożenia przedstawiany w postaci prostej zależności liniowej (Manning 2002). Jed- nakże doświadczenie uczy nas, że często nawet niewielki wzrost natężenia ruchu turystycznego może powodować silne negatywne konsekwencje, w innych przypadkach natomiast, nawet znaczne natężenie ruchu nie po- woduje zauważalnych skutków przyrodniczych (Mc Cool 2002). Znako- mitym przykładem trwałego dysonansu w krajobrazie, oddziałującego na znacznej przestrzeni, jest wybudowanie okazałego schroniska turystycz- nego na szczycie Śnieżki w Karkonoskim Parku Narodowym. Podobnych przykładów mamy niestety wiele, jednym z typowych jest również usytu- owana na szczycie Jaworzyny Krynickiej górna stacja kolei gondolowej. Obiekty i obszary przyrodnicze podlegają degradacji z różną intensyw-
nością np. wydeptywanie łąki jest o wiele mniej widoczne w skutkach niż wydeptywanie z tym samym natężeniem runa leśnego. Zjawiskiem, na które nie zwracamy początkowo uwagi jest stopniowa synantropizacja zwierząt, korzystających z „dobroci” turystów. Stan, kiedy dzikie zwierzę bez obaw podchodzi do oferującemu mu turysty jakieś smakołyki zauwa- żamy dopiero wówczas, kiedy zwierzęta zaczynają się nachalnie dopo- minać o przynależną porcję pożywienia. Powyższe przykłady są jedynie ułamkiem podobnych problemów przed jakimi stoją służby parków naro- dowych w zetknięciu z masową turystyką.
Drugim istotnym elementem udostępniania parku narodowego dla tu- rystyki jest zachowanie bezpieczeństwa podczas poruszania się turystów po szlakach, a także dbanie o ich dobrostan podczas wędrówki. Według Manninga (2011) dobrostan turysty w miejscu destynacji zależy w du- żym stopniu od przygotowania szlaków, czystości na trasie, ale także od zagęszczenia innych odwiedzających. Okazuje się, że duże zagęszczenie zwiedzających wywołuje stres, a wraz ze wzrostem liczby ludzi wokół nas zmniejsza się akceptowalność warunków, aż do granicy po przekroczeniu której część turystów przestaje chcieć wypoczywać w takim otoczeniu. Widać to dobrze przy schronisku w Morskim Oku, gdzie tłumy turystów skutecznie odstraszają tych poszukujących ciszy i kontaktu z naturą. Nie bardzo się da temu zapobiec, ponieważ bilety sprzedaje się każdemu, po- mimo przekroczenia pojemności tego terenu jak i jego chłonności. Służ- by parku narodowego próbują przeciwdziałać nadmiernemu zagęszczeniu szlaków turystycznych, obliczając wskaźniki chłonności obszaru parku i pojemności szlaków w parku. Jednak wobec ograniczonych możliwo- ści stosowania bodźców finansowych problem jest bardzo trudny do roz- wiązania.
Ostatnim zagadnieniem związanym z turystyką w parku narodowym jest pozyskiwanie środków finansowych od turystów. Problem ten został bardzo dobrze rozpoznany w praktyce zarządzania w naszych parkach na- rodowych. Dla części parków narodowych, w których jest wiele wejść na teren parku istnieją takie wejścia, z których turyści korzystają rzad- ko. W takich miejscach koszt pobierania opłat jest zazwyczaj wyższy od zysku/przychodu ze sprzedaży biletów. Ponadto są w parkach także siedli- ska wrażliwe, gdzie przygotowanie i utrzymanie trasy turystycznej kosz- tuje więcej niż zdoła się uzbierać z biletów za odwiedzanie tego szlaku/ miejsca.
Kilka parków narodowych w Polsce jest wyraźnie pokrzywdzonych przez zapisy zawarte w ustawie o ochronie przyrody. Są to parki Wiel-
kopolski i Kampinoski, do których przylegają największe i najbogatsze gminy miejskie w kraju – Poznań i Warszawa. Zapis w ustawie nie po- zwala pobierać opłaty od mieszkańców tych gmin, na terenie których lub do których przylega park narodowy. Inne parki, wśród nich znajdują się wszystkie parki narodowe w Małopolsce, nie mogą pobierać pieniędzy za bilety w miejscach i na trasach, które nie są własnością parku. Jak po- kazano w poprzednim wywodzie dotyczącym budżetu parku narodowego wpływy z turystyki są dla wielu parków narodowych w Polsce istotnym źródłem zasilania budżetu. Stąd też turysta z jednej strony jest postrzegany jako osobnik przyczyniający się do degradacji walorów parku, szczególnie kiedy turystyka ta jest turystyką masową, z drugiej strony natomiast tury- sta przyczynia się do pozyskiwanie środków finansowych na funkcjono- wanie parku narodowego, proporcjonalnie do liczby turystów od których wyegzekwowano środki finansowe za wejście do parku lub udostępnienie określonych miejsc lub obiektów.
Ostatnim tematem jest zderzenie parku narodowego i lokalnej społecz- ności. Idea parków narodowych jako wyjątkowych obszarów, swoistych sanktuariów przyrody, stała się współcześnie zarzewiem najpoważniej- szego konfliktu w ochronie przyrody. Tradycyjnie myślący przyrodnicy uważają, że park narodowy powinien być wolny od ingerencji lokalnej społeczności, dlatego z jego obszaru należy wysiedlić tubylców (Soule, 1985), inni natomiast uważają, że lokalna społeczność powinna stać się wsparciem dla wysiłków administracji parku narodowego w ochronie miejscowej przyrody (Kareiva, Marvier, 2012). Ten nierozstrzygnięty problem jest stale dyskutowany w światowych periodykach dotyczących ochrony przyrody (Khoor, 2015), stanowi też znaczny problem w Polsce (Zientarski, Szmyt, 2017). W okresie powstawania pierwszych po wojnie parków narodowych przeważało przekonanie o konieczności wysiedlania lokalnej społeczności z parków narodowych, a także przymusowego wy- kupu prywatnej własności na obszarze parku.
Tak postępowano w Tatrzańskim PN Babiogórskim, PN i w Ojcowskim PN. Postępująca stopniowo ewolucja poglądów w kierunku współpracy z lokalną społecznością okazała się koniecznością z punktu widzenia ochrony przyrody. Utrzymanie lokalnych bogatych w gatunki łąk i pa- stwisk spowodowała powrót wypasów w Tary, Gorce i Pieniny, a np. w kil- ku innych parkach (Bieszczadzki i Roztoczański PN) prowadzi się własne stadniny lokalnej rasy koni (Witkowski, Adamski 2010), a sprawa utrzy- mania gruntów użytkowanych przez rolników w parkach narodowych jest na tyle poważna, że stała się przedmiotem zainteresowania Najwyższej
Izby Kontroli (Dziadom i in. 2006). Nadal jednak jest wiele problemów lokalnych, które są przez lokalną społeczność postrzegane jako wywołane przez działanie parku narodowego. Przez wielu leśników parki narodowe postrzegane są jako wylęgarnie szkodników lasu, które stale napływają z terenu parku narodowego. Podobnie mało przejrzyste prawo w istocie utrudnia współpracę lokalnych kół łowieckich przylegających do parku narodowego z administracją parku (Olko, 2015).
W ostatnich latach powstały interdyscyplinarne opracowania poka- zujące sieć relacji między parkiem a lokalną społecznością w wymiarze społecznym, ekonomicznym i środowiskowym. Opracowania te będą prawdopodobnie przygotowywane dla wszystkich parków narodowych w Polsce (Babczuk, Kachniarz 2015, Hibszer 2013).
Zbigniew Mirek w nawiązaniu do kwestii przedstawionych przez Zbigniewa Witkowskiego stwierdził, że Park Narodowy pełni dwie pod- stawowe funkcje: ochrony przyrody oraz jej udostępniania. Na styku tych dwóch funkcji bardzo często powstają problemy. Niegdyś ustawa o ochronie przyrody mówiła o parkach narodowych, że ich pierwszym i najważniejszym celem jest ochrona przyrody. Ponadto parki mogły być udostępniane dla celów badań naukowych, bo jest to wielkie labora- torium pod gołym niebem i często jedyne miejsce gdzie pewne procesy i zjawiska można badać. W dawnej ustawie dopuszczono także parki do zwiedzania. To niezwykle ważne słowo zniknęło z obowiązującej ustawy. Park powinno się zwiedzać tak jak muzeum czy galerię. Odwiedza się go w celu zaspokojenia wyższych potrzeb, których gdzie indziej równie do- brze zaspokoić nie można. W tej chwili oficjalnie w planie ochrony każde- go parku jest wpisanych kilkadziesiąt form jego użytkowania.
Gama powodów dla których parki są udostępniane została bardzo roz- szerzona. Nie jest to tylko turystyka piesza, ale także inne jej formy. Przy- kładowo Tatrzański Park Narodowy jest udostępniany również dla celów narciarstwa zjazdowego, ekstremalnego i innych sportów, a ponadto dla potrzeb taternickich i jaskiniowych. Poza tym, że parki są udostępniane dla wielu rzeczy, które nie musiałyby być w nich wykonywane, brakuje jed- nej podstawowej zasady jaka powinna być przestrzegana w każdym parku narodowym, a w żadnym nie jest. Brzmieć ona powinna następująco: Park Narodowy może być udostępniony obojętnie dla jakich celów wyższych jedynie wtedy, gdy nie można ich zaspokoić poza parkiem. Jeżeli jaką- kolwiek potrzebę ważną dla indywidualnego rozwoju, lub potrzebę spo- łeczną można zaspokoić poza parkiem Narodowym, nie powinna ona być zaspokajana w Parku. Rada Tatrzańskiego Parku często odwołuje się do
tej zasady, ale w większości parków nie jest ona przestrzegana. Dotyczy to także badań naukowych; jest mnóstwo badań które równie dobrze można wykonać poza parkiem. Często można się spotkać ze stwierdzeniem, że wybór parku jako terenu do badań jest motywowany chęcią pozwiedzania na dziko Tatr, Pienin czy Babiej Góry. Mało tego, nauczyciele akademiccy, którzy powinni być uwrażliwieni na problemy ochrony przyrody dopusz- czają takie tematy prac dyplomowych. Powoduje to często więcej znisz- czenia, gdyż studenci nie są wystarczająco przygotowani do prowadzenia badań, a promotorzy wystarczająco im nie pomagają.
Są dwa parametry, które powinny regulować dostępność parków na- rodowych: pojemność i chłonność. Żaden park narodowy nie przestrzega tych parametrów. Są one albo nie wyliczane, notabene nie są one łatwe do wyliczenia, albo nie spełniane. Chłonność turystyczna, jako forma an- tropogenicznego oddziaływania, łączy się również z bezpieczeństwem tu- rystów na obszarze parku. Na terenie Kasprowego Wierchu wiadomo ilu może przebywać narciarzy na jednostkę powierzchni, żeby się nie poza- bijali. Jednocześnie nie bierze się pod uwagę ich komfortu – tego się nie uwzględnia. Idąc do filharmonii oczekuje się, by na sali nikt nie prowadził głośnych rozmów czy szeleścił papierkami. Ponadto jest limit osób na sali, podobnie rzecz się ma w muzeach czy teatrach. W innych miejscach które zaspokajają potrzeby wyższe, są wprowadzone twarde zasady, tylko nie w parkach narodowych.
Z wyliczeniem chłonności parku narodowego są duże problemy. Można pokazać dwa skrajne przykłady. W dolinie Chochołowskiej jeśli nie będą schodzić ze szlaku mogą iść miliony turystów przez cały rok i nie stwarza- ją oni żadnego zagrożenia dla szaty roślinnej poza szlakiem, pod warun- kiem, że będą mieli gdzie załatwić swoje potrzeby. Natomiast w dolinie Pod Żeleźniakiem jeden głośny turysta jest w stanie w sezonie lęgowym
„załatwić” obecność orła przedniego w tym obszarze. Pokazują te przykła- dy jak wielka może być dysproporcja w chłonności terenów chronionych. Wiadomo, że niektóre rejony należy okresowo zamykać z powodu gniaz- dowania czy okresów lęgowych. Jednak żaden park w Polsce nie został pod tym kątem rozpracowany i nie ma żadnych modeli w oparciu, o które można by w sensowny sposób takie rzeczy wyliczać dla celów ochrony i udostępniania parków.
Bardzo istotnym problemem udostępniania parków jest dzika penetra- cja, która jest gigantycznym problemem. Przykładowo Tatry Zachodnie są praktycznie wyłączone z udostępniania dla celów taternickich, a od co najmniej trzydziestu lat można w oficjalnych pismach branżowych prze-
czytać kto i kiedy nową drogę w tym obszarze pokonał. Pomimo, że są to miejsca objęte ścisła ochroną chociażby ze względu na występowanie pomurnika, wszystkie ściany są objęte działalnością wspinaczkową. Nikt nawet nie próbuje z tym walczyć. Na Kasprowym Wierchu stoi strażnik i jak ktoś na tej wydeptanej i zniszczonej górze zejdzie pięć metrów ze szla- ku to dostaje mandat, natomiast wobec dzikiej penetracji miejsc ochrony ścisłej nie podejmuje się żadnej próby interwencji od kilkudziesięciu lat. Kolejnym przykładem może być cały obszar rezerwatu ścisłego Tatr Za- chodnich, czyli wszystkie górne i boczne doliny nad doliną Chochołowską i Kościeliską, które porastają kapitalne borówczyska przypominające da- leką północ. Każdego roku z tych terenów wynoszonych jest około 10 ton borówek. Każdego dnia wjeżdża się tam samochodami i penetruje cały ten obszar. Codziennie można zobaczyć kilkadziesiąt osób w każdej dolinie, które zbierają borówki. Nie spotyka się to z żadną reakcją. Tak niestety funkcjonuje rezerwat ścisły Tatrzańskiego Parku Narodowego. Z podobną sytuacją spotkać się można w wielu innych parkach.
Kolejnym problemem jest własność. Niegdyś pomimo, że występo- wały różne formy własności na terenach parków, to nie rzutowały one w sposób zasadniczy na ochronę przyrody. Przykładowo – wspólnota ośmiu wsi Witowskich, do której należy dwie trzecie doliny Chochołowskiej i całe otoczenie doliny Lejowej. W planach leśnych wraz z dyrekcją parku był uzgodniony zakres ingerencji, który był bardzo limitowany. Ważne są rekompensaty czy odszkodowania dla tych ludzi, jeśli tracą oni możliwość użytkowania własności, przeznaczając ją na cele społeczne.
Da się wyliczyć ich straty. Wystąpiła jednak presja innego typu. Dzi- siaj to jest ochrona krajobrazowa, nie różniąca się od tej jaka występuje w parku krajobrazowym, a zakres penetracji jest znacznie większy niż pra- wo dopuszcza w parkach krajobrazowych i powiększa się. Własność pry- watna w parkach narodowych powoduje znaczące problemy. Czasem uda- je się porozumieć, ale często wysoko postawione w hierarchii praw, prawo własności, powoduje niemożność egzekwowania innych zasad. W krajach cywilizowanych prawo własności nigdy nie jest prawem bezwzględnym. Daje ono jedynie prawo do użytkowania zgodnie z potrzebami społeczny- mi. Logika posiadania powinna towarzyszyć dobremu dzierżawcy.
Ostatnim problemem związanym bezpośrednio z ochroną przyrody jest struktura parku narodowego w szerszym kontekście przestrzennym. Wy- stępuje problem otuliny parku. Niegdyś stwierdzono, że każdy Park musi mieć otulinę i automatycznie ustanowiono je. Większość tych formalnie wprowadzonych otulin urąga całej logice ich funkcjonowania. Ma to być
strefa buforowa, bardzo różnie skonstruowana i w relacji do czynnika ne- gatywnego zagrażającego bioróżnorodności i georóżnorodności na obsza- rze Parku, a działającego z zewnątrz. Są całe modele myślenia o tym, które się wykłada studentom. Aplikacja tej wiedzy w stosunku do parków naro- dowych, a szczególnie tych na południu Polski jest zerowa. W przypadku Tatrzańskiego Parku może to być przykład jak skarykaturyzować ideę tej strefy buforowej. W niektórych miejscach nie ma jej w ogóle, albo jest taka jaką można było zaaplikować bezkonfliktowo, bez żadnego związku z potrzebami ochrony przyrody.
Niegdyś była idea Ekonetu, zgodnie z którą cała Polska miała być w sposób sensowny chroniona, dzięki temu, że parki narodowe byłby swoistymi jądrami bioróżnorodności, najcenniejszymi i regionalnie repre- zentatywnymi, a równocześnie gorącymi punktami, zachowującymi uni- katowe elementy. Miały być one otoczone obszarami o mniejszym reżimie ochronnym, przede wszystkim parkami krajobrazowymi, rezerwatami, obszarami chronionego krajobrazu, a całość miała być połączona koryta- rzami ekologicznymi w skali makro. Dzisiaj o tej idei zapomniano, gdyż praktycznie wszystkie możliwe kanały ekologiczne zostały poprzecinane. Większość obszarów parków narodowych to są izolowane wyspy. Są mo- dele pokazujące, że jest tylko kwestią czasu ubożenie różnorodności. Stoją za tym procesy genetyczne i procesy szczególnej wymiany bioróżnorod- ności powodując, że jest to nieodwołalne.
Na zakończenie należy zwrócić uwagę na to, że w słowie zwiedzanie kryje się także wiedza. Jest ona konieczna do sensownej ochrony przy- rody. Parki narodowe są naturalnymi miejscami edukacji ekologicznej. Powinny być również miejscami formacji przede wszystkim budowa- nia wrażliwości estetycznej i etycznej. Tej formacji niezwykle brakuje. W Krakowie profesor Julian Aleksandrowicz wypracował i wprowadził ideę sumienia ekologicznego, ale to sumienie musi być uformowane. Ochrona przyrody jest częścią etyki. Nie wystarczy wiedzieć co jest dobre dla różnych elementów życia. Trzeba chcieć tym dobrem odpowiedzieć i je uszanować, ten dobrostan każdego bytu uhonorować. Sama wiedza do tego nie wystarczy, gdyż można nią manipulować.
Serce wrażliwe, którego centrum stanowi dobrze ukształtowane sumie- nie to miejsce, gdzie podejmuje się często decyzje nam niedogadzające, nakazujące rezygnację z jakichś działań. Szeroka świadomość społeczna jest absolutnie tego pozbawiona. Erozja tego typu świadomości jak i ero- zja sumienia postępuje. Nie ma wrażliwości na życie chronione w par- kach narodowych. Logiką ochrony przyrody jest ochrona życia w całym
jego bogactwie. Parki narodowe powinny szczególny nacisk położyć na ten aspekt swojej działalności, ponieważ nie ma żadnego wypracowanego modelu takiej formacji. Edukacja owszem lepsza czy gorsza jest prowa- dzona, ale jest spłycona, przez brak formacji. Nie da się formować pew- nych typów wrażliwości na przykład estetycznej w miejscu gdzie kursują wyciągi i huczą silniki je napędzające. Trzeba także pamiętać o fizjologii przeżycia estetycznego, gdyż nie da się właściwie przeżywać doznań es- tetycznych bez fizycznego zmęczenia. Nie da się tych doznań w sposób właściwy odebrać i przeżyć, a potem uwewnętrznić i tym żyć.
Podobnie wyrąb drzewa dla celów zarobkowych często pod przykryw- ką przebudowy drzewostanu, pomimo sprzeciwów podejmowany jest również w Tatrzańskim Parku Narodowym. Leży powalone drewno akurat w miejscach, gdzie nie trzeba go usuwać, bo na terenach dawnych lasów bukowo jodłowych, gdzie może ono służyć przyspieszeniu ich regenera- cji. Mocny wiatr kilka lat temu wyłamał połowę doliny Kościeliskiej, bo inaczej nie wiadomo, ile by trwało przebudowywanie jej drzewostanu. Mamy kapitalne, unikalne w skali Europy, dolnoreglowe lasy świerkowe. Świerczyna borealna jest formacją górnoreglową. W dolnym reglu można ją spotkać tylko w skrajnie ubogich siedliskach moren granitowych, które stworzył glacjał.
Jest to unikat w skali środkowej Europy, ale nie można tego chronić, bo cały czas jest to przebudowywane. Teraz nie można było pozostawić tych powalonych świerków, co zrobić akurat należało, tylko dlatego, że przy- zwyczajono miejscową ludność do pozyskiwania tego drewna, które usy- cha bądź leży na ziemi. Na pytanie ile pieniędzy Park uzyska z tego drew- na padła odpowiedź, że 90 tysięcy złotych. Nie wiadomo dlaczego nie można gdzieś indziej kupić tego drewna i dać ludności. Dziwne jest że nie ma takich środków w Parku, który ma milionowe przychody z turystów, żeby zadbać o właściwą ochronę unikatowego ekosystemu. Na włodarzy argument, że w bogatym regionie i w bogatym parku z powodu 90 tysięcy pozwala się niszczyć unikatowy ekosystem, zadziałał na dwa miesiące.
Tomasz Pasierbek przedstawił problemy Babiogórskiego Parku Naro- dowego, ramy prawne jakie dla parku stanowi ustawa o ochronie przyro- dy. Artykuł 8 tej ustawy mówi, że park jest stworzony do spełniania trzech zasadniczych celów: ochrony przyrody, udostępnianiu do celów sporto- wych, rekreacyjnych i turystycznych, naukowych oraz edukacji ekologicz- nej. Tych trzech celów oczekuje się od parku narodowego, co oczywiście generuje problemy, bo nie jest łatwo udostępniać park i jednocześnie go chronić. Babiogórski Park Narodowy jest jednym z najmniejszych par-
ków w Polsce, mniejsze są tylko parki Pieniński i Ojcowski. Park ma po- wierzchnię jedynie 33 km2 i jest to pojedyncza góra, najbardziej na północ wysuniętą góra w Łuku Karpat, objęta najwyższą formą ochrony przyrody. To oznacza, że znajduje się ona na rubieżach tego ekosystemu, przez co przyroda Babiej Góry jest wrażliwą. Wprowadzenia jakichkolwiek zmian nie jest łatwe, a czasami nie jest możliwe jakiekolwiek ich skompenso- wanie. Parki Narodowe są wyspami, a Babia Góra jest podwójnie wyspą. Po pierwsze z ekologicznego punktu widzenia jako wyspa przyrody wy- sokogórskiej, ponieważ jest otoczona obszarami o zdecydowanie mniej- szej wysokości. Oczywiście w sąsiedztwie są Tatry, ale jednak jest do nich 30 km w linii prostej. Po drugie korytarze ekologiczne, które powinny prowadzić z parku i powinny łączyć Babią Górę z innymi parkami, coraz bardziej są zabudowywane i to stanowi coraz większy problem.
Babia Góra nie cała jest objęta Parkiem Narodowym, ponieważ nie cała należy do Polski. Około czwarta jej część leży na terenie Republiki Sło- wacji i tam jest ustanowiony obszar chronionego krajobrazu ChKO Horna Orava, czyli obszar o zdecydowanie niższym reżimie ochrony przyrody, co w praktyce oznacza, że nie ma możliwości prowadzenia wspólnej po- lityki przyrody po obu stronach granicy. To co chronione jest po stronie polskiej, wcale nie musi być chronione po stronie słowackiej.
Babia Góra rozdziela dwa pnie etnograficzne, po stronie północnej mieszkają babiogórcy, po południowej orawiacy. Jedni i drudzy są góra- lami i jak wiadomo górale z dwóch sąsiednich dolin mają trudności w do- gadaniu się i tak też jest w okolicy Babiej Góry, czego efektem może być brak jakiegokolwiek środka transportu publicznego, który przejeżdżałby przez przełęcz Krowiarki. Większość turystów wchodzi na szczyt od stro- ny północnej i tą sama strona wraca. Szlak południowy nie jest uczęsz- czany, gdyż nie ma komunikacji publicznej, a powrót zajmie cały dzień. Tak więc niemal 120 tysiącach turystów w ciągu roku wędruje stokiem północnym.
Babie Góra z każdej strony wygląda inaczej co przyciąga turystów, ale i powoduje presję na utworzenie jak największej ilości szlaków turystycz- nych pokazujących okolice Babiej Góry, kręcących się wokół niej. Jednak władze parku są przeciwne dogęszczaniu szlaków na samej górze.
Babia Góra, jak przystało na kobietę ma dość zmienny charakter, co jest wyzwaniem dla zapewnienia bezpieczeństwa i jednocześnie udostępnienia parku. Zmienna pogoda charakterystyczna dla gór wysokich sprawiają, że uprawianie turystyki nie należy do najprostszych. Turyści wiedzą, że rap- tem w ciągu półtorej godziny samochodem są wstanie dojechać z Kra-
kowa, następnie wyjść na górę zejść z niej i tego samego dnia wrócić do miasta. Czyni to w ich oczach Babią Górę łatwą, ale nie jest tak w istocie i wielu z nich płaci za to wysoką cenę, bo nie umieją się do tej wycieczki w sposób wystarczający przygotować.
Roślinność na terenie parku stanowi ponad 600 gatunków roślin na- czyniowych. Z racji wysokości występują piętra klimatyczne i to jest ewenement, ponieważ na pojedynczym stoku można odnaleźć pięć pięter klimatyczno-roślinnych: piętro pogórza, regiel dolny, górny, piętro koso- drzewiny i piętro alpejskie, które w Polsce występuje poza Babią Górą jedynie w Tatrach i Karkonoszach. Regiel dolny stanowią przede wszyst- kim buczyny i bory mieszane bukowo-jodłowo-świerkowe. W 1997 roku do parku dołączono obszary wcześniej intensywnie użytkowane gospo- darczo i to są w tym momencie lite świerczyny. Regiel górny to dominium świerka objęty w większości ochroną ścisłą, podobnie jak kolejne piętro zdominowane przez kosówkę. Kolejne piętro – alpejskie, także w całości jest ściśle chronione.
Świat zwierząt to 4,5 tysiąca gatunków, w tym pełen komplet dużych drapieżników dla których Babia Góra jest jedynie przystankiem na ich trasie ponieważ 33 km2 to niewiele z punktu widzenia niedźwiedzia czy wilka. Tym niemniej regularnie się pojawiają i czują się całkiem nieźle.
Jeśli spojrzeć na mapę zbiorowisk roślinnych widać, że Babia Góra jest mozaiką, jak każdy obszar tego typu. W rejonie szczytu Diablaka ta mozaika niezwykle się zagęszcza, a jednocześnie są to tereny poddane największej presji turystycznej. Widok dziesiątek turystów jednocześnie w tym rejonie nie jest wyjątkowy. 120 tysięcy odwiedzających park to w porównaniu z Tatrami nie jest dużą liczbą, ale trzeba brać pod uwa- gę, że ten ruch kumuluje się na jednym szczycie. A powierzchnia jednego piętra klimatycznego w Tatrach jest większa niż cały Babiogórski Park. W trakcie sezonu na szczycie Diablaka można spotkać jednocześnie kilka- set osób, co bez wątpienia przekłada się na ich komfort oraz generuje takie problemy jak choćby śmieci. Część turystów nie może zrozumieć że park narodowy nie nadaje się do wszystkiego, z czego wynikają bardzo czę- sto pytania o powody zakazu takiej czy innej formy turystyki. Występuje ogromna presja ze strony narciarstwa ski-tourowego, rowerów górskich, turystyki konnej. Argumentacja, że na rowerze albo z psem do muzeum się nie wchodzi nie trafia do odwiedzających.
Kolejną kwestią jest jakość turystów. Władzom Parku zależy na tym by turysta odwiedzający park, był turystą świadomym i tu należy zwrócić uwagę na jego formację ekologiczną. Należy stwierdzić, że nierzadko grupy, które
odwiedzają park w trzecim z wymienionych celi, czyli edukacji ekologicznej nie są zainteresowane jakąkolwiek formacją. Im zależy na odbyciu 45 minu- towych zajęciach, najlepiej wpisanych w podstawę programową. Przygo- towanie ekologiczne powinno być prowadzone poza parkiem narodowym i turysta go odwiedzający powinien być już uformowany.
Problemem parku jest brak stabilności finansowej. Nie jest proste uło- żenie budżetu w aktualnie panujących warunkach. Marzy się taka sytu- acja, by dyrektor Parku nie musiał myśleć o zarabianiu pieniędzy, ale ta- kiego komfortu nie ma. Podobnie brakuje stabilności prawnej, a przepisy które zmieniają się jak w kalejdoskopie, nie ułatwiają funkcjonowania i często są wykorzystywane przez okoliczne gminy, które wykorzystu- ją naciski osobiste w celu wymuszenia pewnych rozwiązań, bo minister może dyrektorowi parku nakazać odstąpienie od niektórych zakazów.
Odbiór społeczny parku, im dalej od niego, jest coraz lepszy. Nato- miast wśród mieszkańców okolicznych gmin pojawiają się zgoła odmien- ne opinie. Prowadzone są referenda czy wprowadzić Naturę 2000, poja- wiają się hasła w stylu: „nie dla głuszczca”, „głuszec albo ty”. Działania prowadzone na terenie parku są mocno krytykowane w wielu środowi- skach. Presja związana z zagospodarowaniem przestrzennym, pomysłami na przeprowadzenie nowych tras zjazdowych, nowych wyciągów itd. jest również duża. Gdy konsorcjum naukowców z Uniwersytetu Jagielloń- skiego i Uniwersytetu Ekonomicznego przeprowadziło badanie wpływu Babiogórskiego Parku Narodowego na ekonomikę społeczności lokalnej, w ramach którego przeprowadzono 400 rozbudowanych ankiet, wykazano że dostrzegana jest konieczność remontu infrastruktury parku, ale jedno- cześnie prawie nikt nie chce jej rozbudowy. Wyniki podczas ich prezen- tacji zostały skwitowane przez przedstawicieli gminy Zawoja, słowami:
„nie zostali zapytani ci którzy nie przyjechali, a nie przyjechali oni dlate- go, że nie ma wyciągów”.
Jeżeli chodzi o kwestie przyrodnicze, również na Babiej Górze rozpa- da się drzewostan, co jest związane z tym, że na obszarze górnego regla świerczyna osiągnęła kres swojej żywotności. Nic z tym nie jest robione i rodzą się pytania dlaczego władze parku pozwalają na to, żeby te drzewa usychały, a jest to przecież obszar naturalny. Inna sytuacja jest na terenie regla dolnego, wyłącznie w tych miejscach które zostały w 1997 dołączo- ne do parku i tam jest prowadzona przebudowa drzewostanu. Była tam lita świerczyna, na terenie, na którym według siedliska powinna być buczyna lub las mieszany. Dąży się do tego by spowolnić rozpad tego drzewostanu, żeby buki i jodły które pojawiają się tam naturalnie, bądź są wprowadzane
w wyniku podsiewu bądź podsadzeń, miały szanse przetrwać. Jest to jed- nak problem ponieważ pojawia się pytanie jak to robić i jak intensywnie. Z jednej strony pojawiają się głosy by obszary czynnej ochrony, gdzie drzewostan nie jest zgodny z siedliskiem pozostawić choćby w kiepskim stanie. Z drugiej strony słychać obawy okolicznych mieszkańców, czy na- wet specjalistów o chmury korników nadlatujących znad Babiej Góry.
Nie jest proste również pogodzenie statusu parku narodowego i obsza- ru Natura 2000. W pewnym momencie pojawiło się pytanie dlaczego nie ma już cietrzewia na Babiej Górze. Obszar piętra kosodrzewiny, gdzie on występował jest objęty ochroną ścisła, jest tam chroniony proces. Tymcza- sem duże polany, na których występował ten ptak zostały wprowadzone przez człowieka sztucznie. Pozwolono tym polanom zarosnąć, ponieważ ich wcześniej nie było, ale przez to cietrzew zniknął. Konieczne było tłu- maczenie się Warszawie, a ta tłumaczyła się Unii Europejskiej jak to się stało, że pozwolono na zniknięcie gatunku naturowego.
Janusz Tomasiewicz zaprezentował zagrożenia jakie występują w Par- ku Narodowym, ale na wstępie przedstawił cele Gorczańskiego Parku Na- rodowego. Głównym celem, jest ochrona i zachowanie ukształtowanego przez procesy naturalne i człowieka, reprezentatywnego dla Beskidów Za- chodnich, układu ekosystemów z ich różnorodnością biologiczną, walora- mi krajobrazowymi i kulturowymi oraz kształtującymi je procesami przy- rodniczymi. Gorczański Park jest parkiem leśnym. Lasy stanowią 96% jego powierzchni. Polany są pochodzenia antropogenicznego. Park ma 7000 ha powierzchni i na jego terenie występują zarówno obszary ochro- ny ścisłej, częściowej i krajobrazowej. Poza parkiem udało się niedawno zakupić szczyt Turbacza oraz las orkanowski.
Z celu głównego wynikają następujące cele strategiczne:
- ochrona i dążenie do zachowania pozostałości Puszczy Karpackiej,
- zachowanie różnorodności szaty roślinnej terenów otwartych,
- ochrona i dążenie do zachowania fauny beskidzkiej, gorczańskiej flory i grzybów w szczególności gatunków zagrożonych i rzadkich w skali polskich Karpat,
- zachowanie krajobrazu górskiego z mozaiką lasów i polan o wyjąt- kowych walorach ekspozycji i powiązań widokowych, wraz z ele- mentami dziedzictwa kulturowego,
- utrzymanie dobrego stanu wód,
- dążenie do zachowania (ochrona) korytarzy ekologicznych w oto- czeniu Parku, pozwalających na swobodną migrację zwierząt, roślin i grzybów,
- poznawanie zjawisk przyrodniczych oraz różnorodności ekosyste- mów i tworów nieożywionych,
- udostępnianie Parku do zwiedzania w oparciu o sieć szlaków tury- stycznych, rowerowych, konnych,
- wzbogacanie wiedzy przyrodniczej i kształtowanie postaw proekolo- gicznych wśród społeczności lokalnej oraz przybywających do Parku turystów.
Park Gorczański otacza otulina o powierzchni 16 600 ha, zatem jest dwa razy większa od parku i znajduje się ona na terenie siedmiu gmin-
-miast przez co stanowi zarówno pole do współpracy, jak i problemów.
Jednym z głównych problemów i zagrożeń jakie występują w parku jest struktura własności. Przeważa własność Skarbu Państwa, pochodząca z Lasów Państwowych. Granica Parku jest sztuczna i została wycięta w drodze konsensusu z Lasów Państwowych. Lasy te były niegdyś wła- snością prywatną przejętą przez LP. Największa własność hrabiów Wo- dzickich z Poręby Wielkiej miała wielkość ponad 3500 ha. Gospodar- ka leśna była tak prowadzona, że ten teren był wystarczająco cenny, by ustanowić na nim obszar chroniony. Część terenu (76ha) to własność wsi Konina, jest to las komunalny, właściciele uzyskują z niego pożytki a park sprawuje jedynie nadzór merytoryczny i funkcjonuje to poprawnie. Natomiast problem stanowi własność prywatna, jeden jest ekosystem ale właściciele różni. Ekosystem otwarty łąkowy na którym zaprzestaje się gospodarki powoduje że szybko powstają borówczyska i zaczyna się suk- cesja lasu. Badania profesora Michalika wykazały, że w ciągu 50 lat pola- na pozostawiona sama sobie przechodzi w bór górnoreglowy. Stanowi to problem ponieważ na terenach należących do parku możliwe jest koszenie i utrzymanie terenu otwartego, czego nie czynią właściciele prywatni. Je- żeli chodzi o własność prywatną, to jest to postawione w Polsce na gło- wie. Za własnością powinny też iść obowiązki, takie jak utrzymywanie takiego stanu jaki jest zapisany w strukturze użytkowania. Jeśli jest zapi- sane pastwisko, to powinien być prowadzony wypas bądź koszenie. Jest to problem zachowania bioróżnorodności oraz walorów krajobrazowych i dziedzictwa kulturowego.
Powstaje pytanie czy masowe pojawy owadów kambio- i ksylofagicz- nych w drzewostanach świerkowych powodują zagrożenie. Pytania te są zadawane przez okolicznych mieszkańców z obawy o jakość gospodarki leśnej, ponieważ w ich opinii doprowadza się do marnowania drewna. Jed- nak te zjawiska prowadzą do inicjacji procesów odnowieniowym i natural- nej przebudowy drzewostanu.
Dostrzega się gwałtowny rozwój infrastruktury drogowej, narciarskiej oraz zabudowy w otulinie, która ma w polskim prawie niejednoznaczne zapisy. Przy uzgadnianiu studium zagospodarowania, planów zagospoda- rowania czy zmian punktowych trudno jest udowodnić, że te działania, które są przewidziane przez społeczności lokalne szkodzą parkowi. Droga administracyjna i składanie zażaleń na stanowisko parku do właściwego ministra stanowią ogromną pracę biurową. Trzeba na to spojrzeć w ten sposób, że administracja parku traci na to czas, który mógłby być lepiej wykorzystany.
Kolejnym zagrożeniem jest zmniejszenie wymiany materiału gene- tycznego w wyniku zanikania korytarzy dyspersyjnych pomiędzy subpo- pulacjami gatunków fauny. Gorce, pomimo że są dużym terenem, a park stanowi zaledwie 13% ich powierzchni, to są one jednak wyspą i zostały jedynie fragmenty połączeń z innymi obszarami chronionymi. Prowadzo- na była ciężka batalia o utrzymanie korytarzy ekologicznych przy tworze- niu Planu ochrony. Zwłaszcza na południu, gdzie jest połączenie z Tatra- mi, Magórą Spiską i Pieninami. Ze społecznością lokalną rozmowa jest prowadzona bez zrozumienia racji Parku. By dać negatywną opinię dla miejscowych warunków zagospodarowania trzeba udowodnić, ile razy przez taki korytarz przeszły sarny, dziki i wilki. Dobrze, że jest technika i foto-pułapki bo tylko dzięki niej jest możliwe uzyskanie koniecznych dowodów.
Nie bez znaczenia dla ochrony Parku są nielegalne wjazdy pojazdami mechanicznymi. Prawo w naszym kraju jest niekiedy totalnie ignorowane. Najwyższego stopnia głupotą jest wybieranie się quadem po szlaku tury- stycznym, a takie przypadki się zdarzają pomimo grożących kar.
Inne zagrożenia to m.in.:
- żądania prawa wjazdu na teren Parku pod pretekstem prowadzenia gospodarki rolnej lub leśnej. Właścicieli działek jest około 500 i park nie ma prawa odmówić im wjazdu,
- przebywanie poza szlakami turystycznymi i innymi miejscami do- puszczonymi dla zwiedzania, w tym wejścia na tereny przyrodniczo cenne w celu zbioru owoców borówki czernicy. Mimo że są w parku polany prywatne i na nich właściciele mogą zbierać legalnie borów- ki,
- zaśmiecanie polan i innych miejsc,
- wandalizm, kłusownictwo w Parku i poza jego granicami, niebez- pieczne w odniesieniu do gatunków rzadkich w tym drapieżników,
- brak stabilnej polityki finansowania działań ochronnych, w szcze-
gólności w odniesieniu do działań ochronnych w ekosystemach nie- leśnych.
W parku Gorczańskim nie jest prowadzona gospodarka leśna jak w la- sach gospodarczych. Prowadzone są cięcia sanitarne i to tylko w obszarach drzewostanu z dominacją świerka. W lasach bukowych wydziela się po- susz, ale pojedynczy suchy świerk w buczynie stanowi jedynie zwiększe- nie bogactwa przyrodniczego. Pomijając fakt, że nie opłaca się go zwozić. Michał Sokołowski przedstawił Pieniński Park Narodowy, który jest najmniejszym i najstarszym parkiem w Polsce założonym w roku 1932. Zagrożenia jakie występują w tym parku są zebrane w jednym z trzech zatwierdzonych i opublikowanych w dzienniku ustaw Planie Ochrony. Plan ten formułuje 55 zagrożeń, które zostały podzielone na dwa rodzaje
- wewnętrzne i zewnętrzne. Szczegóły są dostępne w Dzienniku Ustaw Poz.1010 Rozporządzenie Ministra Środowiska z dnia 1 lipca 2014
Podstawowym zagrożeniem jest postępująca izolacja Parku, „wyspo- wienie”, zabudowa i niszczenie korytarzy ekologicznych. Istniejące ko- rytarze są sukcesywnie zabudowywane, szczególnie poza granicą otuliny Parku, gdzie nie ma on żadnego realnego wpływu na postępującą zabu- dowę, a może jedynie tłumaczyć, że ma ona wpływ na sytuację w Parku.
Drugim problemem specyficznym nie tylko dla Pienin jest mozaika własnościowa i duży udział gruntów nie stanowiących własności Skar- bu Państwa. Praktycznie 40% Parku stanowią grunty o innej własności. Ich rozrzucenie także jest znaczne, są obszary gdzie enklawy prywatne są w gruntach państwowych i odwrotnie. Do tego rozdrobnienie tej własno- ści jest znaczne, co powoduje, że tysiące ludzi ma prawo przebywania, wjeżdżania i działania na terenie Parku. Prowadzony jest wykup, ale jest on ograniczony podażą, która jest niewielka. Udaje się wykupić około 10 ha rocznie, w tym tempie proces ten będzie trwał około 100 lat.
Wiele zagrożeń łączy się z masową turystyką i jej nowymi formami. Najbardziej jaskrawym przykładem jest wierzchołek Trzech Koron, na któ- ry codziennie wchodzą setki turystów. Panorama z tego szczytu jest wybit- na i bez wątpienia warto jest tam wejść, ale czy na pewno w takim tłumie. Park ma obliczoną pojemność turystyczną i w przypadku szczytu Trzech Koron wynosi ona około 300 ludzi dziennie na wierzchołku. Prowadzona jest statystyka ile dni w ciągu roku ten współczynnik jest przekraczany i są to dziesiątki dni. Rekord wejścia to ponad 2000 osób, co oznacza prawie dziesięciokrotne przekroczenie normy. Nie ma dobrej metody na rozwią- zanie tego problemu. Trzy Korony są jednym z niewielu miejsc w Parku, gdzie są pobierane opłaty za udostępnienie. Ograniczyć wejścia mogłaby
wysoka cena za wstęp, ale jest to problem społeczny i takie podwyższenie opłaty mogłoby się okazać dla Parku szkodliwe. Pojawiają się nowe formy turystyki jak: rowery górskie, motory crossowe, quady, paralotnie, moto- lotnie, które sporadycznie, ale jednak w Pieninach są widywane. Wszyst- kie te formy są zwalczane. Penetrowany jest nie tylko teren ale, i strony internetowe, gdzie wielu śmiałków chwali się swoimi wyczynami. Jeśli znajdzie się film na przykład ze skoku na latającym skrzydle z Sokolicy to taka sytuacja jest zgłaszana policji. Dużym problemem są w tej chwili także loty załogowe i bezzałogowe nad terenem Pienin. Nikt dotychczas nie uzyskał zgody na przelot nad Parkiem. Wszystkie filmy Pienin z lotu ptaka są wykonane nielegalnie i zgłaszane przez Park do odpowiednich władz, by ścigać autorów. Jest to duże zagrożenie szczególnie w okresie lęgowym ptaków i te zjawiska są piętnowane i zwalczane.
W Pieninach występuje problem poboru wody z terenów Parku. Szereg wsi jeszcze w latach 50 i 60-tych pobudowało ujęcia wody do zaopatrze- nia okolicznych mieszkańców. Proces ten osusza teren Parku i powoduje zaburzenie stosunków wodnych. Od lat władze Parku starają się tłuma- czyć władzom lokalnym, jak i poszczególnym ludziom, że nie jest to do- bre rozwiązanie problemu zaopatrzenia w wodę. Suche lata potwierdzają te argumenty. Sromowce Wyżne, które korzystały z ujęć wysokogórskich w okresach suchych lat cierpiały na niedobory wody. Dopiero wywierce- nie studni głębinowej rozwiązało te problemy i sami mieszkańcy przyzna- ją teraz, że racja była po stronie Parku. Pójście w tym kierunku jest sugero- wane samorządowcom i jeszcze kilka suchych lat powinno ich przekonać do takiego rozwiązania problemu.
Kolejną sprawą są zanieczyszczenia powietrza i wody, a także hała- sem, światłem, śmieciami. Zbiornik Czorsztyński jest osadnikiem śmieci z całego Podhala. Pomimo prowadzenia wielokrotnych akcji społecznych, wykładania worków, wśród niektórych ludzi nadal pokutuje takie zjawi- sko, że co niepotrzebne to najlepiej rzucić do potoka, bo jak przyjdzie większa woda to zabierze i nie będzie problemu. Sprzątanie tego jest bar- dzo trudne, ponieważ jest to odpad zmieszany, organiczny i nierganiczny, bardzo pracochłonne i drogie. Problem zanieczyszczenia powietrza jest widoczny szczególnie w zimie w dolinach górskich, gdyż pali się złymi gatunkami węgla, często śmieciami, co wpływa na Parkowe ekosystemy. Pieniny są nieduże, smog się utrzymuje na znacznych wysokościach. Za- nieczyszczenie wody mimo wielu oczyszczalni ścieków także występuje, ponieważ nie wszystkie gospodarstwa są podłączone. Zanieczyszczenie hałasem jest spowodowane bliskim przebiegiem drogi krajowej, a także
imprezami masowym z nadmiernym nagłośnieniem. Wielkim i niedoce- nianym problemem jest zanieczyszczenie światłem. Nad wieloma pieniń- skimi miejscowościami można wieczorem zaobserwować łuny, światła laserowe co wpływa zarówno na życie biologiczne w górach, ale i na ludzi szukających ciszy i spokoju.
Artykuł 15 ustawy o ochronie przyrody wymienia 24 zakazy czynności, których w parku robić nie wolno i są one niekiedy przez turystów łamane. W Pienińskim Parku interwencja zakończona mandatowaniem jest bardzo rzadka. Większość interwencji czterech strażników Parku kończy się po- uczeniem, jeśli turysta odstępuje od czynności zakazanej, nie nakłada się mandatu. Tylko drastyczne wypadki kończą się mandatem, a najczęstszym wykroczeniem jest wprowadzanie psów do Parku. W Planie ochrony Parku nie przewidziano miejsc, gdzie psy mogą wchodzić, co jest spowodowane mozaiką własności i stopni ochrony w Parku. Ustawa mówi że wprowa- dzanie psów jest zabronione na tereny ochrony czynnej i ścisłej i jako, że szlaki przechodzą przez różne tereny ochrony nie było możliwości wy- znaczenia takiej drogi na którą psy mogłyby wejść. Niestety bardzo wielu ludzi uważa, że bez psa wycieczka nie będzie udana, co powoduje wiele scysji. Drugim w kolejności wykroczeniem jest zbiór pożytków leśnych, w Pieninach szczególnie dotyczy to rydzy, które są masowo zbierane przez okolicznych mieszkańców, jak i turystów.
Specyficznym dla Pienin zagrożeniami są te wynikające z istnienia i eksploatacji Zespołu Zbiorników i Elektrowni Wodnych na Dunajcu. Na- leżą do nich przekształcenia ekosystemu rzeki górskiej, zwiększenie ruchu turystycznego, udostepnienia terenów Parku dotąd niedostępnych, prze- niesienia wsi w pobliże granic parku, budowy drogi przez Park. Jednym z najbardziej istotnych jest to, że Dunajec w tej chwili w zimie nie zama- rza, jako że zrzut wody jest zrzutem dolnym i ma ona 6-7 stopni, przez cały przełom nie zdąża się wychłodzić wystarczająco. Nikt jeszcze nie zbadał, jaki ma to wpływ na populację małych ssaków, ale podejrzewa się, że populacje Pienińskie, które kiedyś były po polskiej i słowackiej stronie jedną populacją, teraz są rozdzielone.
Kolejnym zagrożeniem jest niszczenie walorów krajobrazowych. Sta- wianie tablic reklamowych zaburzających krajobraz jest na Podhalu dość częste. Dzięki interwencjom Parku udaje się część z tych tablic usunąć. Prowadzone były akcje pokazujące jak się niszczy krajobrazy i przestrzeń wspólną w Polsce, które przynoszą pewne efekty.
Bardzo istotną rzeczą, o której powinna toczyć się szeroka dyskusja są dylematy ochrony przyrody: co bardziej powinno być chronione – na-
turalność czy bioróżnorodność. W bardzo wielu wypadkach te terminy są ze sobą w konflikcie. W Pieninach lasów jest około 70%, pozostałą powierzchnię stanowią środowiska nieleśne. Ekosystem leśny całkowicie naturalny jakim jest las jest zdecydowanie mniej bioróżnorodny niż eko- system łąk pienińskich, które są wyjątkowo bogate w różne gatunki roślin naczyniowych, grzyby, owady i inne drobne organizmy. Pojawia się pyta- nie: co należy chronić – to co naturalne, czy to co bioróżnorodne. Kolej- nym pytaniem jest to: jaki jest właściwy udział lasu i pozostałych terenów; pozostaje ono bez odpowiedzi. Dodatkowo utrzymanie ekosystemów nie- leśnych dużo kosztuje, trzeba te łąki kosić, suszyć biomasę i ją usuwać. Ekonomicznie jest to nieopłacalne i przez to łąki są w górach porzucane. Może warto wprowadzać na nie wypas owiec by utrzymywać środowiska nieleśne w Pieninach, które są potrzebne choćby tylko ze względów kra- jobrazowych, a jednocześnie zmniejszyć koszty ich utrzymania. To z kolei powoduje znaczne zmniejszenie się bioróżnorodności takiej łąki. Zatem znów pojawia się pytanie o udział tych ekosystemów tak, by zachować reprezentacyjność dla Pienin i zminimalizować koszty. Nie ma łatwych odpowiedzi i bardzo ważny w tej dyskusji jest głos naukowców.
Następnym zagrożeniem dla funkcjonowania parków narodowych jest obowiązujące prawo. Przeciętna wielkość Dziennika Ustaw w latach 80 i 70-tych wynosiła kilkaset stron. Teraz wynosi ona kilkanaście tysięcy i z roku na rok się zwiększa. Parki, jako jednostki państwowe, muszą przestrzegać dziesiątków ustaw. Małe załogi parkowe, w Pieninach jest to kilkadziesiąt osób, muszą być na bieżąco z całym tym nawałem prawa. Nie mają one komfortu, że działają cały czas zgodnie z prawem, ponie- waż każda kontrola może znaleźć przepis, który administracji umknął. Na dłuższą metę tak się działać nie da. Nie jest prawdą, że Parki są rozliczne z ochrony przyrody, formalnie nie ma takiej możliwości. Żadna kontrola nigdy nie badała czy w Parku zachował się gatunek rzadki, ile jest tych ga- tunków, czy nadal są wszystkie ekosystemy jakie były parę lat wcześniej. Sprawdzane są zupełnie inne rzeczy, czy ogłoszono poprawnie przetargi itp. Zresztą, jak można by było zbadać czy w Parku nadal jest 7895 gatun- ków zwierząt, trzeba być do tego specjalistą, ale nawet i specjalista miałby problem przy takich ilościach różnych gatunków.
Tematem rzeką są relacje ze społeczeństwem. Ze zdobywanie akcepta- cji i zrozumienia wśród ludności miejscowej, wiąże się również edukacja ekologiczna, która powinna być wielokierunkowa i zróżnicowana. Sym- bolem łączności parku ze społecznością lokalną jest współpraca z flisaka- mi. Pięć wsi pienińskich może ich wystawiać, jest ich około pięciuset, co
z rodzinami stanowi kilka tysięcy ludzi, co powoduje że wszyscy miesz- kańcy Pienin są z nimi jakoś związani. Dyrektor Parku musi być dyploma- tą, musi wiedzieć co może dać lokalnej społeczności bez szkody dla Parku. Są sytuacje kiedy można iść na ustępstwa, by tym ludziom dogodzić, ale są też takie kiedy trzeba powiedzieć non possumus.
Józef Partyka nadesłał artykuł przedstawiający problemy ojcowskiego Parku Narodowego, który w całości przedstawiamy poniżej:
Ojcowski Park Narodowy, utworzony w 1956 roku jest najmniejszym parkiem w Polsce, o powierzchni 2146 ha. Leży w sąsiedztwie Krakowa, w południowej części Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Obejmuje doliny dwu niewielkich rzek – Prądnika i Sąspówki oraz przyległe frag- menty wierzchowiny jurajskiej. Podłoże geologiczne stanowią wapienie jurajskie, których wiek wynosi około 150-180 milionów lat. W wyniku działania wód krasowych w dolinach ojcowskich powstał osobliwy krajo- braz urozmaicony stromymi ścianami wąwozów, osiągających do 120 m głębokości oraz różnymi formami skałkowymi i ostańcami. Na terenie OPN znajduje się ponad 700 jaskiń, a do najdłuższych należą: Łokietka (320 m), Ciemna (230 m) i Zbójecka (180 m).
Lasy zajmują 71% jego powierzchni. Dominującymi zbiorowiskami na zboczach doliny Prądnika i Sąspowskiej są – buczyna karpacka i grądy. Fauna Parku liczy ponad 6000 gatunków zwierząt. Spośród ssaków wystę- pują tutaj m.in.: borsuk, popielica, gronostaj czy introdukowany w 1985 roku bóbr europejski. Do najbardziej charakterystycznych ssaków OPN należą nietoperze (17 gatunków), z których wiele zimuje w tutejszych ja- skiniach.
Duże urozmaicenie rzeźby terenu oraz mikroklimatu wpłynęło na bo- gactwo i różnorodność flory OPN. Na terenie Parku występuje około 950 gatunków roślin naczyniowych o bardzo różnych wymaganiach ekolo- gicznych i pochodzeniu. Zanotowano m.in. około 50 gatunków górskich i ponad 100 ciepłolubnych, które rosną głównie na południu Europy.
Najstarsze ślady bytności człowieka na tym terenie pochodzą ze star- szego paleolitu i liczą około 120 tysięcy lat. Późniejsze stanowiska arche- ologiczne z jaskiń reprezentują kultury lewaluasko-mustierską, mikocko-
-prądnicką (około 70–54 tys. lat p.n.e.) i jerzmanowicką (około 36 tys. lat p.n.e.). Z okresem neolitu wiąże się kopalniana eksploatacja krzemienia i jego obróbka w rejonie Ojcowa.
W obrębie granic Parku zlokalizowane są liczne zabytki architektury. Należą do nich, m.in.: dobrze zachowany, renesansowy zamek w Pie- skowej Skale i ruiny gotyckiego zamku w Ojcowie oraz sakralny zespół
pustelni bł. Salomei w Grodzisku. Od wielu lat teren Ojcowskiego Par- ku Narodowego jest obiektem zainteresowania turystycznego. Rocznie przybywa tu około 350-400 tys. osób. Główną atrakcją turystyczna jest skalny jar Doliny Prądnika z licznymi formami skałkowymi. Do najbar- dziej charakterystycznych należą Maczuga Herkulesa w Pieskowej Skale i Krakowska Brama w Ojcowie oraz wiele innych usytuowanych wzdłuż Doliny Prądnika i Sąspowskiej.
Obiektami udostępnionymi do zwiedzania na terenie Ojcowskiego Par- ku Narodowego są: Jaskinia Łokietka, Jaskinia Ciemna, zamek w Piesko- wej Skale, Muzeum Przyrodnicze im. prof. Władysława Szafera, pozosta- łości zamku w Ojcowie.
Ojcowski Park Narodowy, z racji swego usytuowania w pobliżu Krako- wa, jest szczególnie narażony na wielkoobszarowe zagrożenia zewnętrz- ne, a także wewnętrzne, będące konsekwencją jego małej powierzchni i struktury przestrzennej. Otoczenie Parku, zwłaszcza zagęszczające się osadnictwo, sieć dróg, linii energetycznych, brak korytarzy ekologicznych tworzy z Parku rodzaj „wyspy” pozbawionej łączności z większymi kom- pleksami leśnymi.
Najwięcej problemów dotykających ten Park dotyczy niewystarczają- cych uregulowań prawnych lub braku egzekwowania prawa (zabudowa strefy ochronnej, nielegalne budynki na terenie Parku i w jego bezpośred- nim sąsiedztwie), niektóre mają swoje źródło w ograniczonej powierzch- ni Parku (przegęszczenia liczebności zwierzyny), pozostałe są wynikiem niekorzystnych zmian przyrody w aspekcie wielkoobszarowym (napływ obcych gatunków). Niebagatelnym problemem jest także brak funduszy nie pozwalający na wykup obcych gruntów na terenie Parku. Jedynie spo- radycznie Park może korzystać z prawa pierwokupu nabywając rocznie zaledwie kilka hektarów gruntów.
Środki finansowe otrzymywane z dotacji budżetowej wystarczają prak- tycznie na płace dla pracowników, natomiast na bieżące potrzeby Parku (w tym remonty obiektów, konserwacja szlaków i urządzeń turystycznych oraz ich utrzymanie) środki pochodzą głównie z prowadzonej przez Park działalności gospodarczej (udostępnianie obiektów, głównie jaskiń, opłaty za korzystanie z parkingów, sprzedaż drewna, prowadzenie zajęć eduka- cyjnych i in.).
Strefa ochronna Ojcowskiego Parku Narodowego o powierzchni nie- spełna 7 tys. ha nie jest formą ochrony, nie została bowiem wymieniona w ustawie o ochronie przyrody. Dyrekcja Parku może tylko opiniować zamierzenia inwestycyjne na jej obszarze. Strefa ta ma chronić Park przed
zagrożeniami, tymczasem jest wciąż stopniowo zabudowywana, staje się źródłem konfliktów z potencjalnymi inwestorami, co ostatnio znajdu- je wyraz w dyskusjach z lokalnymi społecznościami na tle opracowania planu ochrony Parku. Postępująca zabudowa wokół OPN wypełniła już w zwartym osadnictwie wiele luk, które umożliwiały dawniej przemiesz- czanie się zwierząt, zachowywały pewien ład w krajobrazie, czy też stano- wiły formę korytarzy ekologicznych.
Brak egzekwowania prawa budowlanego skutkuje podejmowaniem ryzyka nielegalnej budowy przez właścicieli działek. Wzniesienie domu bez uzgodnień i wobec braku pozwolenia budowlanego, nie wywołuje większych konsekwencji poza finansową karą, na ogół niewspółmiernie niską w porównaniu do kosztów całej inwestycji. Nie ma decyzji wyko- nawczych o rozbiórce, tymczasem kilka dokonanych rozbiórek skutecznie powstrzymałoby samowolę budowlaną.
Przez teren Parku przebiegają drogi – wojewódzka, powiatowa, dro- gi gminne. W sezonie turystycznym, zwłaszcza w dni wolne od pracy, w centrum Ojcowa wzdłuż dróg zatrzymuje się (parkuje) kilkaset pojaz- dów samochodowych, które nie mieszczą się na małych parkingach. Bu- dowa kolejnych miejsc postojowych dla pojazdów jest niecelowa – każdy nowy parking szybko się zapełni, a kolejne nadjeżdżające samochody będą nadal zajmowały pobocza dróg. Rozwiązaniem jest budowa parkingów na obrzeżach OPN.
Na terenie Parku nastąpiła wyraźna poprawa czystości wód przez bu- dowę trzech oczyszczalni. Pierwszą z nich usytuowaną w Skale oddano do użytku w 1994 r., a dwie kolejne oczyszczalnie dla wsi Sułoszowa i Wola Kalinowska oraz Ojcowa, powstały na terenie Parku. W ich funkcjonowa- niu zdarzają się awarie wskutek czego nieoczyszczone ścieki dostają się do Prądnika.
W ostatnich latach na terenie Parku zaobserwowano silną tendencję do ekspansji kilku obcych gatunków roślin, m.in. Impatiens parviflora, Solidago canadensis, S. gigantea oraz Reynoutria japonica – gatunek za- liczany do stu najbardziej inwazyjnych na świecie. Gatunki obce zajmu- ją siedliska synantropijne albo zaburzone przez człowieka, ale niektóre z nich przenikają do siedlisk naturalnych skutecznie konkurując z rodzi- mymi gatunkami roślin.
Przegęszczenie zwierzyny, szczególnie dzików dotyczy małych ob- szarów właśnie takich jak Ojcowski Park Narodowy. Wprowadzenie na jego obszar drapieżników jest niemożliwe z uwagi na ich duże terytoria osobnicze, niejednokrotnie przekraczające powierzchnię parku, a z drugiej
- brak korytarzy leśnych powoduje skumulowanie np. dzików na niewiel- kim leśnym W ostatnich latach wysoka liczebność populacji dzi- ka stała się problemem na obszarze całej Polski w związku z problemem afrykańskiego pomoru świń i konieczności odstrzału dzików. Sytuacja ta doprowadziła do powstania dylematu – redukować wysoki stan dzików w Ojcowskim Parku Narodowym, czy też nie ingerować w wielkość ich populacji, wszak dzik jest naturalnym elementem fauny Parku, chronio- nym na równi z innymi przedstawicielami naszej flory i fauny. Wysoka liczba dzików przekraczająca 100 osobników wywołuje określone szkody w uprawach rolnych rodząc tym samym pewien konflikt społeczny z miej- scową ludnością, która domaga się słusznych odszkodowań za zniszczone (niekiedy doszczętnie) plony, zwłaszcza ziemniaków i kukurydzy.
Teren Ojcowskiego Parku Narodowego jest równocześnie obszarem Natura 2000 jako specjalny obszar ochrony siedlisk pod nazwą „Dolina Prądnika”. Jak wiadomo system ochrony Natura 2000 wyznacza pewne gatunki zagrożone wyginięciem lub rzadkie w skali Europy, którym trzeba zapewnić optymalne warunki rozwoju. Zgodnie z wymogami tej formy ochrony Ojcowski Park Narodowy powinien skupić swą troskę na wy- branych gatunkach roślin i zwierząt. Jest to 9 gatunków ssaków (w tym 7 nietoperzy), 16 gatunków ptaków, 2 gatunki płazów (traszka grzebie- niasta i kumak nizinny), 4 gatunki owadów, 2 gatunki roślin (obuwik i podejźrzon pojedynczy) oraz 12 typów siedlisk. Tymczasem ekosystemy są dynamiczne i nie zawsze wszystkim gatunkom zapewniają optymalne warunki rozwoju. Szczególnie dotyczy to obszarów ochrony ścisłej, która to forma ochrony została powołana do ochrony procesów ekologicznych (np. sukcesji, dynamiki ekosystemów), a nie jakiegokolwiek gatunku.
Z przedstawionego wyżej przeglądu wynika, że stan zagrożeń Ojcow- skiego Parku Narodowego jest różny. Największe z nich stanowi bardzo duża presja osadnicza, która niestety wykazuje tendencję wzrostową. Ruch turystyczny połączony z nadmierną liczbą samochodów od kilku lat utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie i zależy głównie od warunków pogodowych. Poważnym niebezpieczeństwem dla ochrony przyrody OPN jest nieuregulowana struktura własnościowa, w tym także podjęte niedawno i konsekwentnie prowadzone starania spadkobierców dawnych właścicieli Ojcowa o odzyskanie przynajmniej niektórych części Parku (np. niektórych działek budowlanych i kilku budynków, służących obecnie statutowej funkcji Parku).
Pilnego rozwiązania wymaga sposób finansowania parków narodowych przez klarowny zapis ustawowy, gwarantujący finansowe ich zabezpieczenie.