Pozarządowe  czy antyrządowe ? Obywatelskie czy antyobywatelskie. Jakie są organizacje ekologiczne.

Prof. dr hab.  Zbigniew Witkowski

Polski Klub Ekologiczny  Rada Naukowa Okręg Małopolska.

 

Liczba zarejestrowanych lub tylko działających organizacji ekologicznych i  rozmaitych fundacji, chroniących środowisko, przyrodę, rośliny i  zwierzęta,  edukujących dzieci, młodzież i dorosłych, szacuje się na parę tysięcy nawet do 6 tysięcy. W większości fundacji ekologicznych nadzór nad nimi sprawuje Minister Środowiska.   Zdecydowana większość z nich opiera swoje działanie o składki, dotacje z rozmaitych krajowych źródeł, niektóre robią zbiórki publiczne, niektóre żyją ze znacznych  grantów zagranicznych, które czasem mogą pochodzić z wątpliwych źródeł. Przykładem takiego źródła może być nawet  Federacja Rosyjska, która jawnie optuje przeciw w przekopowi Mierzei Wiślanej.  Obecna sytuacja na Zalewie Wiślanym przypomina to, co dzieje się na Morzu Azowskim. Ukraina ma tam porty, lecz dostęp do nich całkowicie zależy od Rosjan. Utrzymanie takiej sytuacji na Zalewie leży w głębokim interesie naszego agresywnego sąsiada. Nie byłbym zdziwiony gdyby okazało się, że niektóre z polskich organizacji pozarządowych protestujących przeciw przekopowi Mierzi w imię  wartości ekologicznych,  może być  nieświadomie, finansowana   z owego „nieznanego” źródła.

Dla każdego kto potrafi ważyć wartości i jest w stanie oszacować walory przyrodnicze Zalewu i Mierzei Wiślanej  staje się oczywiste, że znaczenie przekopu dla   naszego bezpieczeństwa i swobody dostępu do morza przewyższa wartości  przyrodnicze, które ewentualnie mogą ulec zniszczeniu, bądź degradacji w wyniku przerwania Mierzei  i dokonania pogłębienia toru wodnego na Zalewie do portu w Elblągu.

Z rosnącym zdumieniem stwierdzam, że przyrasta w Polsce liczba  organizacji ekologicznych nie wspierających państwo czy władze samorządowe w rozsądnym łączeniu zachowania walorów przyrodniczych z potrzebami rozwojowymi, objawiającymi się koniecznymi  inwestycjami, które mogą  w niektórych przypadkach negatywnie wpłynąć  na środowisko.  Polska utworzyła szereg agend, urzędów dość rygorystycznie wymuszających od inwestorów, niezależnie od ich pochodzenia i rozmiarów inwestycji, dokonania wystandaryzowanej oceny oddziaływania na środowisko. Wyniki tej oceny przesądzają czy inwestycja może być realizowana czy też należy ją odrzucić, korygować, ograniczać.  Agendy rządowe Generalna oraz Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska często wchodzą w konflikt z inwestorami lub eksploratorami elementów środowiska. Najlepszym tego przykładem był  przypadek nie wydania zgody przez RDOŚ w Białymstoku na eksploatację drzewostanu w jednym z nadleśnictw Puszczy Białowieskiej , z powodu wadliwie wykonanej oceny oddziaływania na środowisko.  Próba ominięcia prawa przez jedno nadleśnictwo skończyła się kuriozalnym werdyktem Trybunału Europejskiego , zakazującym prac związanych z eksploatacją drzewostanów na całym obszarze Puszczy.  Znaczące starania w doprowadzeniu do takiego rozstrzygnięcia miały organizację pozarządowe takie jak WWF Polska, Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot, Greenpeace i kilka innych.

Po kilku latach donosów i zaszczuciu jednego z najbardziej kompetentnych ministrów środowiska, te same organizacje występują do kolejnego ministra aby pilnie wyciął  te same, suche już drzewa ze względu na zagrożenie pożarowe całej Puszczy.  Przytaczam tu przypadek Puszczy Białowieskiej, bo jest on najbardziej znany, ale w całej Polsce takich protestów przeciwko inwestycjom i pracom gospodarczym mamy co najmniej setki. Specjalizują się w tym organizacje pozarządowe, które tak skutecznie utrudniają prace inwestorom, że ci w końcu rezygnują z inwestycji lub po prostu przekupują owych „protestantów „.To są znane i opisane fakty.

Innym, znanym źródłem nieetycznego wykorzystania prawa są organizacje zajmujące się ochroną zwierząt.  Kuriozalnie skonstruowana ustawa o ochronie zwierząt pozwala aktywistom ekologicznym wejść na teren prywatny  w towarzystwie „wędrownego weterynarza i w glorii prawa odebrać właścicielowi jego zwierzęta pod pretekstem znęcania się nad nimi. Bardzo często dotyczy to starych ludzi, którzy nie są już w stanie skutecznie zajmować się swoimi zwierzętami. . Co ciekawe,  osoby i organizacje  pozarządowe wcale nie interesują się dalej losem odebranych zwierząt . Po odebraniu oddają je do „hotelu dla zwierząt”, gdzie pod opieką weterynarza i zoopsychologa zwierzęta te dochodzą do właściwego  stanu, a koszty tego przedsięwzięcia płaci właściciel lub w przypadku niedołężnego i biednego staruszka – gmina.  W przypadku sporu, zanim sprawa się w sądzie  uprawomocni , staruszek jest „puszczany z torbami”  przez komornika.

Te dwie grupy przykładów działania młodych aktywistów ekologicznych pokazują, że młodzi ludzie nie zawsze rozumieją na czym powinna polegać praca organizacji  pozarządowej.  W obu przypadkach ludzie ci stawiają się w roli  nadzorcy obywatela takiego oskarżyciela, samorządu  lub państwa i nie starają się nawet pomyśleć o wsparciu starego człowieka, pomocy , czy też wskazaniu  rozwiązań innych niż proponowane Nie zaczynają najpierw od polubownych rozwiązań, co świadczyć mogłoby o ich szlachetności.

Takie zachowanie wskazuje, że  chodzi im jedynie aby surowo wyegzekwować swoiście rozumianą normę prawną  wobec osoby lub instytucji ich zdaniem wymagającej takiej kary.  Nawet wówczas, kiedy organy i instytucje państwa lub samorządu nie podzielają ich racji, a sąd oddalił roszczenia, nadal przy pomocy kruczków prawnych, wykorzystując też opieszałość pracy naszego wymiaru sprawiedliwości uparcie brną w mnożenie problemów wiedząc, że w swojej nieuczciwej działalności są w istocie bezkarni.

To oczywiste patologie.  Potencjalny inwestor ponoszący przecież koszty kredytu, maszyn i ludzi narażony jest na rosnące straty bez możliwości rozwiązania sprawy  w rozsądnym terminie.

W drugim przypadku zamiast podjąć działania edukacyjne lub zwyczajnie wesprzeć niedołężnego człowieka, okrutnie karze się go za przywiązanie do swoich zwierząt.

Takie działania przynoszą fatalną opinię  wszystkim organizacjom ekologicznym i wszystkim,  którzy przyznają się do podobnej działalności. Niektórzy nawet powodowani takim zachowaniem organizacji odsuwają się od społecznej aktywności ekologicznej.

 

Jak zatem można  temu zapobiec? Sytuacja wymaga rozwiązania

Wydaje się, że należy odwołać się do zasady przegrany płaci. Ale nie tylko koszty procesowe, które często są przez sądy umarzane lecz także  koszty strat i poniesionych przez inwestora wydatków w wyniku niesłusznego oskarżenia oddalonego przez sąd. Jeżeli organizacja nie jest w stanie zapłacić  tych kosztów powinna zostać zawieszona, a jedynym polem jej działania może być np. edukacja lub wspomaganie środowiska poprzez własną pracę lub w innej formie. Liderzy takich organizacji powinni ponosić konsekwencje prawne.  Takie rozwiązanie miałoby  istotny  walor edukacyjny. Inni podobnie działający  z pewnością poważnie się zastanowią zanim zaczną gnębić inwestora lub właściciela zwierząt.

Jednak zdarza się i to wcale nierzadko, że to organizacja ma rację a organ państwowy nie pracuje z należytą starannością. Wówczas, spór powinien przenieść się na płaszczyznę organ administracyjny – organizacja pozarządowa. .   Spór taki nie powinien obciążać konsekwencjami ani inwestora ani hodowcy zwierząt.

Takie proponowane rozwiązania – moim zdaniem powinny w polu widzenia Ministerstwa Środowiska. Słuszne też jest ujawnianie źródeł pochodzenia finansów organizacji pozarządowych. Nawet istniejące aktualne przepisy  finansowe -prawo finansowe dają możliwości  stworzenia i ujawnienia  bardziej klarownego obrazu organizacji pozarządowych.  Mam nadzieję, że prawnicy tegoż Ministerstwa Środowiska  zaproponują właściwe rozwiązania

Właściwe  to znaczy takie które uwzględnią wszystkie zaprezentowane przeze mnie problemy.

 

Autor:

Prof. dr hab.  Zbigniew Witkowski

Polski Klub Ekologiczny  Rada Naukowa Okręg Małopolska.